wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 6









_______________________











______________




- Cassie, ja nie wiem czy to jest dobry pomysł. - powiedziałam do niej i położyłam tusz do rzęs koło lustra, na pułeczce.

- Kochana, jak ty nie chcesz sobie coś kupić, ja sobie kupię. Muszę jutro mieć coś ładnego. Wiesz przecież o tym, że przy rozmowie o pracę, muszę nie tylko zabłysnąć inteligencją.

- Nigdy nią nie zabłyśniesz, wiesz o tym, prawda? - zaśmiałam się, a ona szturchnęła mnie łokciem.

- Nie ważne! Jestem dobrą aktorką, a więc potrafię udawać. - Spojrzała na mnie i mnie zmierzyła ze śmiechem - Nie to co ty.

- Bardzo śmieszne - zagilgotałam ją szybko pod rzebrami i wybiegłam z łazienki, aby mi nie oddała.

- Już nie żyjesz. - odparła ze śmiechem i zaczęła mnie gonić.

***



- No chyba ci wystarczy ta grafitowa spódnica, biała koszula galowa, oraz oczywiście czarne szpilki - oznajmiłam zmęczona zakupami. Ona na odpowiedź prychnęła śmiechem.

- Jak na dziś, to mi wystarczy. Nie cieszysz się z kupna tej żółtej sukienki, którą ci wybrałam? - zapytała zdziwiona.

- Nic takiego nie mówiłam, że mi się nie podoba.

- Z twojego nastroju wywnioskowałam...

- Jestem po prostu zmęczona zakupami, Cassie - odparłam i zatrzymałam się na chwilę spojrzałam w górę.

   Dach w galerii był przezroczysty, przez co było widać niebo pełne gwiazd. Zawsze lubiłam patrzeć w niebo nocą, w szczególności w tak bezchmurną, jak dzisiejsza. Kiedy byłam mała zawsze myślałam, że te białe plamki to planety, na których mieszkają inni ludzie, a księżyc był nocnym słońcem, który oświetlał drogi kierowcom.

- Możemy coś zjeść? - zapytała przyjaciółka, wyrywając mnie ze wspomnień - Może tutaj usiądziemy i zamówimy pizze?

   Odwróciłam się w kierunku, na który pokazywała palcem. Mała restauracja, która prawie we wszystkim miała elementy czerwonego koloru. Wzruszyłam ramionami i przysiadłyśmy przy drewnianym stole z biało-czerwonym obrusem.

- Capriciossa? - Zapytała, wybierając pizze z menu. Pokiwałam głową i złożyłyśmy zamówienie kelnerowi, który do nas podszedł.

   Oparłam się łokciem o blat stołu, kładąc brodę na dłoni i zmrużyłam oczy kiedy poczułam, że moje powieki nagle stały się ciężkie. Byłam tak zmęczona nie tylko tym ostatnim snem, ale także po bezsensownych zakupach, na które akurat dziś nie miałam ochoty. Z miłą chęcią położyłabym się teraz spać do swojego ciepłego łóżka.

   Wszelkie dźwięki stały się nagle głuche, a obraz się zamazał.

    Przed oczami nagle pojawiła mi się znajoma, męska postać na białym tle. Wszystko zniknęło, razem z ludźmi, którzy wcześniej kręcili się koło mnie, oraz nie było już mojej przyjaciółki, która siedziała naprzeciw. Stał tylko ciemny mężczyzna, który nadal był niewyraźny. Byłam ciekawa kim on jest. Zrobiłam krok w jego stronę i zobaczyłam, że zamiast siedzieć, ja stoję. Sylwetka zdawała się przybliżać w moim kierunku, a więc stwierdziłam, że nie będę przyspieszać naszego spotkania. Stałam, a serce waliło mi boleśnie, jakbym czekała na śmierć. Facet nadal był zamazany, lecz po chwili dotarły do mnie słowa echem, które właśnie teraz wypowiedział.

- Nie igraj z przeznaczeniem, szkrabie.

   Szkrabie? Tylko jedna osoba tak mi mówiła i to dawno temu. Oddech miałam niemiarowy i krótki. Przez stres nie mogłam złapać głębokiego wdechu. Mężczyzna się przybliżał coraz bardziej, aż w końcu do mego umysłu trafiła informacja, kim on jest. Łzy zaczęły mi nagle płynąć. Zauważając to nie próbowałam nawet powstrzymać swoich emocji. Zaczęłam szlochać głośno z radości, ale jednocześnie ze smutku. Obie emocje były powiązane ze sobą w tym momencie, a tęsknota zapanowała moje serce, które teraz uniemożliwiło mi przez chwilę oddychanie.

- Tatusiu? - wypowiedziałam w końcu i się obudziłam, gdy ktoś mnie szarpnął.

- Cholera, Rebecco! - przyjaciółka stała obok mnie - Przysnęłaś na 2 minuty, a już płaczesz!

- Wybacz. - otarłam łzy - Muszę iść do toalety. - wstałam i ominęłam ją. Widać było, że zdziwiłam ją tą informacją, ale nic nie mówiła i jedyne co, to usiadła patrząc, jak się oddalam.

   WC było oczywiście na drugim końcu galerii. Nie pomyśleli o tym, że przy restauracji powinni jeszcze jedną umieścić. A co by się stało gdyby ktoś, po wypiciu dużej ilości alkoholu, nagle zachciałoby mu się siusiu? Oczywiście zrobiłby w gacie i z tym by się wiązało upokorzenie, oraz wydatki na czyszczenie podłogi, krzesła lub czegoś innego.

   Ale cóż, jest jak jest i teraz muszę przejść kawał drogi, aby skorzystać z minutowej toalety.

   Schowałam ręce w kieszenie jeansów i spojrzałam się na wystawy milionych sklepów. Prawda jest taka, że we wszystkich była ta sama kolekcja, lecz z innymi dodatkami. Wszyscy projektanci zgapiali po sobie a ci, którzy postawili na oryginalność, stali się sławni. Ale następni zgapiarze ściągneli od nich różne elementy, a tym sposobem wracamy do samego początku: wszędzie była ta sama kolekcja, lecz z innymi dodatkami.

   Nagle ktoś walnął mnie barkiem, odwracając mnie o 180 stopni.

   Spojrzałam się na sprawcę i od razu przeklnęłam. No a jakby inaczej...

- Zaraz ci zabiorę ten cholerny telefon i wyrzucę do kosza, ślepoto! - warknęłam na niego.

- Doris, muszę kończyć - powiedział do słuchawki, patrząc się na mnie i po chwili się odłączył - Cholernie przepraszam ponownie. - uśmiechnął się.

- Ile mnie będziesz przepraszał?! Nie wolisz patrzeć na drogę i mieć z głowy te głupie słowo?!

- Głupie słowo? - zapytał zdziwiony, a zarazem rozbawiony.

- No! W końcu jak przepraszasz, to starasz się nie popełniać tego samego błędu!

- Ale mi się podoba, jak na siebie wpadamy. - powiedział to takim seksownym głosem, że aż nogi mi zmiękły. Postarałam się utrzymać równowagę i odkaszlnęłam.

- Nie interesuje mnie, co ci się podoba. - powiedziałam, próbując zachować normalny ton głosu.

- Szkoda. - rzekł, a po chwili spojrzał tuż za mną, na sklep - Wiem, że mnie nie lubisz, ale mam do ciebie pytanie. Czy byś mogła potowarzyszyć w zakupach? Nie bardzo znam się na modzie, zazwyczaj ktoś za mnie kupuje.

- Mamusia? - zapytałam wbrew sobie. On się zaśmiał.

- Nie, pracownicy albo... Z resztą nie ważne. Za dwa dni mam imprezę charytatywną i muszę dobrze wyglądać...

- No tak. Odpicowany za dwa miliony, a na cel charytatywny wyłożysz tylko stówę. - znowu się zaśmiał. Nie wiem co go tak rozśmiesza, ale muszę przyznać, że mogłabym oglądać godzinami ten śmiech. Pewnie nieźle ma wyćwiczony przy pogawędkach z laluniami.

- Wyłożę dużo więcej, możemy się założyć. Ale wracając do tematu... - przenikał mnie swoim szarym wzrokiem, aż coraz bardziej słabo mi się robiło - Byś mogła pomóc mi wybrać? Mogę Ci zapłacić.

   Że co? On znowu uważa, że jestem materialistką? O nie...

- Nie będziesz mi płacił! - warknęłam z oburzeniem.

- No dobra. To pójdźmy na kompromis. Ty pomożesz mi wybrać garnitur, a ja dam na cele charytatywne tyle, ile będziesz chciała, abym dał. - uśmiechnął się i wysunął rękę w geście zakładu.

   Kusząca propozycja. Może się opłacić. Ale to nie zmienia faktu, że musiałabym spędzić z nim więcej czasu, niż zdołałabym wytrzymać.

   Ale w końcu cele charytatywne są ważniejsze, niż mój egoizm.

   Złapałam jego rękę, a on szerzej się uśmiechnął.

    Dobra, tym razem wygrał.


_____________________________________

Przepraszam za trochę nudny rozdział i zapewne błędy jakieś się pojawiły.
Chciałam dzisiaj dodać trochę, bo nie wiem, kiedy będę miała czas wstawić następny.
Dzisiaj brat ma urodziny, a to się równa domówka :D

Chciałabym was jeszcze poinformować, że 'Serce Śmierci' ma nowy rozdział :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i wiernych czytelników.
A Ci, którzy się popłakali na poprzednim rozdziale - ja także w tym momencie płakałam, gdy pisałam. Cieszę się, że dałam wam swoje odczucia :D

Komentujcie, obserwujcie - to chyba klasyka :)
 

10 komentarzy:

  1. Kij z błędami, i tak jest świetny! I wcale nie nudny :D Czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Co prawda są błędy,ale twoja historia bardzo wciąga więc mimo wszystko nie będę się czepiać. Jeśli interesują cię moje blogi to może wpadnij tutaj :szkarlatny.blogspot.com Komentarz mile widziany!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nudny o.O Gdzie?!
    Okej, są błędy, ale wydają mi się o tyle nieistotne, że fabuła jest super, super, super!
    Zastanawia mnie tylko jak można "prychnęła śmiechem", chyba parsknąć ;)
    Tak w ogóle to mi się podoba. Wciąż zastanawia mnie przyczyna tych snów (Uuu mistery ;_;) I za każdym razem leję ze śmiechu jak Ri wpada na tego gościa >D
    Pozdrawiam, Karo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karo słowa parsknąć i prychnąć oznaczają to samo ;D Dodam, że w książkach częściej spotykam prychnąć :D

      Usuń
  4. Świetnie! Widocznie masz mało wybrednych czytelników, bo nawet kawałek o ciekawej drodze do toalety zachwyca :*
    Ale ma przerąbane; zasnęła sobie w restauracji na 2 min. i już jakiś sen. Hah wyobrażam sobie jakby tak ktoś zasnął np. w tramwaju i taka cisza, a tu nagle zaczyna przez sen przeklinać hahhaha ale polewa ;D LOL
    Coś czuję, że ten kolo ma Ri w garści.
    Udanej party xp
    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  5. Nudne ?
    Jak to jest dla ciebie nudne to jestem ciekawa co jest ciekawe :D
    Może spokojny rozdział,a le ciekawy. Bardzo mi się podobał, ten sen i pomysł z łazienką xD śmieszne :P Ahh i ta miłość :D

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ri ma bardzo ciekawe życie. Tu niewyjaśniony sen - nawet w restauracji - tu przystojny kolega, tu jeszcze zakupy z przyjaciółką, :)
    dobrze, że nad swój egoizm przełożyła dobro innych,
    nadal zastanawia mnie dlaczego akurat jej snią się takie sny.
    i co one oznaczają.
    czekam na kolejne, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam jak piszesz. I rozdział nie był nudy ale wydaje mi się że krótszy. Chociaż nie każdy rozdział musi być emocjonujący, trzymający w nerwach. Ja mam tak ze dodam bardzo ciekawe rozdziały a później powoli się wszystko uspokaja i jest nudno. W życiu też nie ma cały czas akcji, czasem przychodzą dni spokoju i szczęścia. Nie chce przez to powiedzieć że piszesz nudno, dla mnie każdy rozdział jest baardzoo ciekawy.
    Zastanawia mnie dlaczego Ri ma te sny. Co one oznaczają.
    No nic, nie pozostaje mi nic innego tylko czekać na nowe rozdziały.
    Życzę weny <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne i na pewno nie nudne, czekam na to co wydarzy się dalej:D Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widać , że się tochę śpieszyłaś po twoich błędach ortograficznych. I to podstawowych , np. "spódnica" napisałaś przez "u". Ale mimo to, rozdział był nawet fajny. Przeciezw całej powieści musi znaleźc się rozdział trochę mniej ciekawy, by zapoczątkował mega interesujący. Zapamiętaj to.

    OdpowiedzUsuń