niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 5






____________________________
_______________





  Złapałam się za rączkę mojej mamusi, która spojrzała na mnie i od razu się uśmiechnęła. Wyglądała jak aniołek, tylko że bez skrzydeł i tego okrągłego, złotego nad głową. Moja babunia dużo mi czytała o aniołkach, aż w końcu sama dołączyła do nich. Tak bardzo za nią tęsknie, ale czasem widuję ją w swoich snach. Mamusia mi mówi, że zawsze nade mną będzie czuwać i że zawsze będzie obok mnie. Cieszę się z tego, że nigdy mi jej nie zabraknie.

   Tatko w czarnym garniturze podbiegł do nas i pokazał nam, że w dłoni trzyma trzy bilety.

- Co tak późno, skarbie?- zapytała mamusia. Miała bardzo śliczną, srebną suknie aż do samej ziemi i spięte, marchewkowe włosy w kok.

- Wybaczcie, nie mogłem znaleźć biletów w samochodzie - podszedł, pocałował mnie w czółko(co bardzo lubię) i cmoknął mamę w usta. Złapał mnie za rączkę i podeszliśmy w trójkę do kasy. Podał dziwnemu panu bilety i weszliśmy za jakąś czerwoną, grubą firanę. Zapadła chwilowa ciemność i ścisnęłam mocniej ich dłonie.

- Mamusiu, tatusiu. Ja się boję - powiedziałam szeptem. Poczułam, jak silne ramiona uniosły i objęły mnie.

- Nie bój się, kochanie - powiedział mi tatuś do ucha - Nic Ci nie grozi. Jesteśmy z Tobą.

- Właśnie kochanie, gdy jesteś z nami, nic Ci nie grozi - dodała mamusia.

   Uścisnęłam mocniej tacie szyję i patrzałam, jak ciemność zamienia się delikatnie w jasność. Zmrużyłam oczy, a po paru sekundach zauważyłam coś, co przyciągnęło moją uwagę. Tata obrócił mnie w stronę wielkiej sali, aby pokazać mi bardzo duże pomieszczenie, z wieloma fotelami. Ale nie takimi, które mamy w domu i na którym tata codziennie rano czyta gazetę, a ja oglądam obrazki. Kiedyś nauczę się czytać, mamusia obiecała mnie niedługo nauczyć.

   Nagle poczulam, że stoję na ziemi, a tatuś ponownie łapie mnie za rączke.

- Margarett, pójdziesz teraz na swoich nóżkach, dobrze? - zapytał mnie. Pokiwałam głową i się do niego uśmiechnęłam. Wskazał mamie miejsce, gdzie powinniśmy usiąść. Pokierowała nas, zwracając uwagę na jakieś cyferki, które są wszyte w materiał fotela. W końcu, przechodząc przez prawie pół pomieszczenia, usiedliśmy na miejscach.

   Teatr był ogromny. Po raz pierwszy byłam w takim miejscu. Rodzice często tu przychodzili, ale zostawiali mnie zawsze pod opieką babci w domu. Ale tym razem powiedzieli, że jestem już dostatecznie dużą dziewczynką, abym mogła się wybrać z nimi.

   Uśmiechnęłam się i spojrzałam na wszystko uważniej. Scena, na której będą grali aktorzy była zasłonięta czerwoną, grubą kurtyną. Byłam ciekawa, czy ćwiczyli teraz role, czy wygłupiali się w swoim pomieszczeniu. Jak będę już starsza, chciałabym grać w teatrze. Rodzice dużo mi mówili na temat tych spektakli i opowiadali mi czasem scena, po scenie jak to wszystko wygląda.

   Cóż, teraz będę mogła się przekonać.

   Mama usiadła po środku nas, a dookoła zaczęli się zlatywać ludzie. Jak na rok 1930 coraz więcej ludzi przychodziło do teatru z dziećmi, pełnymi rodzinami. Uśmiechałam się do wszystkich, którzy zaszczycili mnie swoim spojrzeniem. Każdy w oczach miał iskrę szczęścia z powodu przybycia.

   Mimo młodego wieku wiedziałam, jak świat wygląda zewnętrznie i wewnętrznie. Urodziłam się z ogromną intuicją. Mama zawsze śmiała się ze mnie, kiedy doradzałam tacie w pracy. A kiedy babcia jeszcze żyła, zawsze rozmawiałam z nią na dorosłe tematy.

   Tak więc wiedziałam, że ludzie przychodzą tutaj aby się wyrwać od szarej codzienności. Aby złączyć rodzinę, oraz pogodzić się z jej członkami. Nie każdy ma szczęśliwe życie, tak jak my. Nie każdy jest zadowolony z niego, nie każdy szuka drugiej strony monety. A więc taka smarkula jak ja może powiedzieć już teraz, że kiedy jesteś w kompletnym dołku to się nie martw. Aby spaść niżej, najpierw musisz się podnieść. A żeby się podnieść, musisz najpierw spaść.

- Wolne? - zapytała młoda kobieta, w wieku mniej więcej mojej mamy. Była strasznie śliczna. Miała blond włosy, a jej towarzysz był brunetem. Uśmiechnęłam się do nich, a oni odwzajemnili gest.

- Oczywiście. Proszę usiąść. - odpowiedziała mamusia.

   Podziękowali i rozsiadli się. Zza pleców wysokiego mężczyzny wyszedł nieśmiały, młody brunecik, który powoli potruptał ze spuszczoną głową w moim kierunku i usiadł obok mnie.

   Patrzałam na niego radosna, a on tylko splutł swoje palce i spuścił wzrok na swoje buty. Miał duże, ciemne oczy po tacie, a usta i nosek po mamusi. Był strasznie słodki, aż chciałam go natychmiastowo uściskać. Ale jedyne co mnie przejmowało to fakt, że był za bardzo blady. Wyciągnęłam dłoń w jego kierunku, a on z przestrachem na mnie spojrzał.

- Cześć. Jestem Margarett, a ty? Przyjaciele mówią do mnie Margi.

   Patrzał się na moją dłoń, jakby bał się, że go czymś zarażę. Po chwili jednak nawiązał ze mną kontakt wzrokowy i uścisnął moją rękę.

- Patrick. - powiedział krótko.

- Ile masz lat?

- Dziewięć - odpowiedział i nie spuszczał ze mnie wzroku. Po chwili dodał - A Ty?

- Siedem i pół. Niedługo skończę osiem. - uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił gest jakby nagle się rozluźnił - Pierwszy raz jesteś w teatrze?

- Tak, rodzice mi w końcu pozwolili iść ze sobą. - oznajmił z dumą.

- Moi też! - aż podskoczyłam z zachwytu. - Będziesz chciał się ze mną później pobawić?

- Z wielką przyjemnością - odparł i się uśmiechnął. Z radości pocałowałam go szybko w policzek, na co on się zdziwił.

   Po chwili rodzice nas uciszyli, gdy światło zgasło i wielka kurtyna powędrowała do góry.

***



   Jestem taka szczęśliwa! Dzisiaj powinnam dostać list od Patricka. Napisałam do niego parę dni temu po tym, jak pobawiliśmy się ze sobą po wyjściu z teatru, kiedy rodzice wymienili się adresami zauważywszy, jak bardzo się dogadujemy. Mamusia mi o tym powiedziała, bo była szczęśliwa, że znalazłam sobie przyjaciela.

   A więc w liście, który tatuś napisał, a ja mu dyktowałam napisałam, że chciałabym się z nim spotkać. Bym pokazała mu moją kolekcję porcelanowych laleczek i moje kochane drzewo, które zasadziłam kiedyś z babcią. Jest już w miarę duże, a za parę lat będzie ogromne! Dodałam jeszcze, że bardzo chciałabym móc się z nim przyjaźnić i że kiedyś w pokoju gościnnym mógłby się zatrzymać na noc. W ten sposób więcej czasu razem spędzimy.

   W nocnej koszuli zbiegłam po schodach do salonu, gdzie siedzieli już moi rodzice. Na mój widok stanęli na baczność, a mina zmieniła się na smutną.

- Wstałaś już kochanie? - zapytała mamusia. Ja jednak nie zamierzałam rozwijać tej codziennej pogawętki.

- Przyszedł list?! Przyszedł list?! - zapytałam podekscytowana. Dorośli zamienili ukradkowe spojrzenia i długo mi nie odpowiadali. Kiedy już stanęłam obok nich, ciągle czekałam na odpowiedź, aż się cała trzęsłam. W końcu ojciec odetchnął ciężko i usiadł zrezygnowany.

- Kochanie...- zaczął - Musimy porozmawiać.

- O czym? - zapytałam zainteresowana i przysiadłam obok niego.

- Dostaliśmy od jego rodziny list, ale... - jego ton głosu był straszny i zdałam sobie sprawę z tego, że nie ma dobrej nowiny. Czułam, że nie powinnam wogóle słuchać tego co mówi. Ta nowina miała mnie przytłoczyć - ... ale nie napisali nic radosnego.

- To znaczy? - zapytałam smutno. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy.

- Kochanie... Napisali, że... - zaczął tatuś, ale znowu ciężko westchnął i pokręcił z rezygnacją głową - ... Tak mi przykro córciu. Twój przyjaciel miał chore serce. Takim się urodził. Napisali, że po powrocie do domu z teatru, jego serduszko przestało bić i przeniósł się do aniołków.

   Dopiero teraz, kiedy podniosłam głowę zobaczyłam, że znajduję się na huśtawce w ogródku cała zapłakana. Przeniósł się do aniołków... Tak jak moja babcia. Następna osoba, która była mi bliska odeszła. Czułam, że zabrał ze sobą moje serce. W klatce piersiowej czułam pustkę, oraz intensywny ból, który można by było wywnioskować skradzionym serduszkiem.

   Łzy lały się, lały... Aż wkońcu zdałam sobie z tego sprawę, że siedzę na ziemi i wydrapuję intensywnie ziemię, zostawiając wielkie ślady, dołki, z których wiem, że się już nigdy nie podniosę.

   Zabrał moje serce...

   Nagle poczułam, że jestem cała mokra. Otworzyłam szeroko oczy łapiąc powietrze. Nade mną stała przestraszona przyjaciółka, z pustym wiadrem.

- Cholera, Ri! - rzuciła kubeł, który odbił się echem o podłogę. Podbiegła do mnie i wzięła mnie w objęcia. - Nie mogłam cie dobudzić. Usłyszałam twój płacz, a gdy wbiegłam zobaczyłam, że wiercisz się na łóżku, jakby ktoś cie krzywdził. Nie mogłam cie dobudzić, nie mogłam... Tak się wystraszyłam.

    Spojrzałam na siebie i zauważyłam, że cała pościel, moje włosy, oraz ciuchy są przesiąknięte do suchej nitki wodą. Zaczęłam się trząść, chociaż nie wiedziałam czy to z powodu zimna, czy emocji, które nadal mną targały.

- Przepraszam za wodę. Na nic lepszego nie mogłam wpaść.

   Wtuliłam się w nią mocniej i zaczęłam powoli opowiadać swój sen.




___________________________________________________


Straciłam dzisiaj wiarę w siebie, nie miałam weny, oraz postanowiłam zrobić sobię przerwę z pisaniem. Ale po długim zastanowieniu stwierdziłam, że byłoby to głupie :)
A więc z nienacka wena przyszła, chociaż nie mam bladego pojęcia czy mi to wyszło :)

Dziękuję za nominacje, dziękuję za wszystko ! Za komentarze, uwagi (które biorę do serca i staram się poprawić), oraz za obserwowania. Dziękuję, dziękuję. Nie wiecie nawet ile to znaczy ;*

No więc następna sprawa jest klasyką : Komentujcie, obserwujcie, polecajcie.
Niedługo postaram się wkleić następną część :) Chociaż nie wiem jak tam z czasem, bo bratankiem się teraz będę zajmować :)

Jeszcze dwa dni i majówka <3 ;3

  

17 komentarzy:

  1. Świetnie piszesz :) Sny są takie realistyczne :) Powodzenia w dalszym pisaniu :D

    katyandkaty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne:) Czekam na dalszy ciąg. Chciałam polecić ci piosenkę Big Bang ''Tell me goodbye'' . Jest taka piękna,że już jestem uzależniona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sen przeradza się w koszmar. Zaczyna się idealnie, a kończy tragicznie (chodzi mi o to że zaczęło się od szczęśliwej rodzinki i wgl, a potem dzieje się taka tragedia i serce dziewczynki jest złamane).
    A tak na marginesie to świetnie potrafisz wczuć się w postać, która opisuje zdarzenia. Masz talent i go super wykorzystujesz. Oby tak dalej. No i opisy tak jak być powinny - nie za mało, ani nie przesadnie ;]
    Wystraszyłaś mnie tym "Straciłam dzisiaj wiarę w siebie, nie miałam weny, oraz postanowiłam zrobić sobię[powinno być sobie] przerwę z pisaniem."
    Nie trać wiary, masz talent do pisania, a wena to wena przychodzi w swoim czasie, a jak przyjdzie to zasypuje pomysłami ;)
    Zaufaj mi, każdy ma gorsze chwile ;)
    A zresztą co ci będę gadać, sama siebie posłuchaj:
    "Aby spaść niżej, najpierw musisz się podnieść. A żeby się podnieść, musisz najpierw spaść. "
    Także się nie przejmuj tylko pisz, pisz, bo czekam na następny rozdział w Drzwi Przeznaczenia i Serce Śmierci też ;D
    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha. Wiesz jak się poczułam, jak zobaczyłam, że wkleiłaś moje zdanie, aby dać mi pouczenie? :D
      To było pozytywne uczucie. Ale zarazem poczułam się głupio :D
      Wiem, że każdy ma złe chwile. Dlatego wiem, że wenę nie zawsze trzeba mieć. Ale jak dziś byłam nad jeziorem ze swoim notebookiem, aby napisać rozdział, nie dałam rady. Pomyślałam sobie, że to i tak sensu nie ma, że tylko marnuję swój cenny czas.
      Ale jak wróciłam do domu, to się zmieniło :)

      Przepraszam za długą przerwę w Serce Śmierci. Jutro zabieram się do pisania następnego rozdziału :)
      Spróbowałam dziś napisać i stwierdziałam, że już mam wenę do tego opowiadania, a więc jutro, lub po jutrze powinnam dodać :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. No no... Wchodzę sobie na twojego bloga i tak sobie zerkam czy czasem czegoś nie dodałaś bo pisałaś że jesteś zmęczona i nie masz siły na pisanie.
    A tu taka niespodzianka. Super to napisałaś i nie jestem tym jakoś zdziwiona. Piszesz niesamowicie i widać że to lubisz, że wkładasz w to całe serce. Te wszystkie emocje da się tu wyczytać, ten mól, szczęście, radość i zaskoczenie..
    Zauważyłam też że wplotłaś w opowiadanie aniołki.
    Miło mi i gratuluję tych nominacji. Zasłużyłaś na nie <33
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że obczajasz, czy jest nowy rozdział :D
      Stały się dziwne rzeczy (jak zwykle w moim życiu) i musiałam pół godziny poświęcić na dokończenie tego rozdziału, bo nie mogłam oderwać się od laptopa. :D Klawisze same się naciskały ;p
      Następny rozdział będzie pewnie za pare dni. Muszę wkońcu napisać rozdział na drugim blogu 'Serce Śmierci' bo już dzisiaj mam 8 dni odstępu od poprzedniego posta :)
      Jak skończę tamten rozdział, biorę się za pisanie następnego 'Drzwi Przeznaczenia' :)
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  5. No, nareszcie znalazłam chwilę na przeczytanie. Jest świetny, opisy jak zwykle dokładne, świetnie wczuwasz się w postać. Ja wciąż pracuję na wcieleniem się w Gees, ale nie do końca mi to wychodzi. No cóż, trzeba próbować do skutku. Czekam na kolejny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo pięknie piszesz tylko chciałabym wkońcu dowiedzieć się co dalej z tym przystojniakiem. Bo jak na razie opisujesz jej sny. To już chyba drugi albo trzeci rozdział z opisem tego, co jej się przyśniło. Ale to nie skreśla faktu że mi się podobało.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwieniem i myślę, że wkońcu coś się zacznie dziać w sprawie z tym chłopakiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże! Dobrze, że nawiedziła cię wena, bo to najlepszy rozdział! Te emocje związane ze snem i ach! Kiedy w końcu będzie ich wyjaśnienie?! To, dobra, pytania nie było, nie chcę sobie psuć niespodzianki. Jak zwykle- wprost cudowny styl!

    Pozdrawiam i zaprzaszam do sb
    Liver

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne, takie wspomnienie. ; D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra. Zaczynam.
    Jest w tym tekście tylko jedna rzecz, której się czepię. Raz piszesz jak mała dziewczynka, a raz jak dorosła osoba. Podoba mi si dziecinne powtarzanie, zdrabnianie etc, ale kiedy zaczynasz pisać dojrzalej cała magia znika.
    Fragment jest świetny. Płaczę, na prawdę. Wzruszyłam się, a to się rzadko zdarza.
    PS. Bardzo się obrazisz, jak zaproszę Cię na mojego bloga? http://bo-nadzieja-zawsze-umiera-ostatnia.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Karo

    OdpowiedzUsuń
  10. Ajajaj, przyznam, że superanckie.; 3 Ri jest zajebisty i ten nieznajomy taki zajebiaszczy... nie mogę się doczekać ich następnego spotkania.; 3 KOCHAM KOCHAM KOCHAM <3

    straconaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Och świetne, cudne, boskie:D Życzę dalszej weny i tak świetnych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Słodkie, a zarazem smutne :):
    Podobało mi się strasznie zachowanie jej rodziców,bo chociaż była mała, nie okłamali jej, tylko powiedzieli szczerze :)
    I także sformułowanie: " poszedł do aniołków " ... Świetnie to wymyśliłaś.

    Nie widać, że nie miałaś weny, wręcz przeciwnie ;) ;p

    Pozdrawiam i czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. jeja, bardzo ciekawy sen miała M. To bardzo smutne, że jej przyjaciel Patrick umarł, to bardzo smutne gdy, osoba, która była nam bardzo bliska odchodzi.. :(
    w jednym miejscu chyba napisałaś "patrzałam" zamiast patrzyłam, a może mi się przewidziało. :)

    OdpowiedzUsuń