piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 4


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
________________
 
 
 
 
 
 
 
 
 
___________________



     Spojrzałam na zegarek i od razu się zdziwiłam, bo była godzina 10.00. Nigdy tak późno nie wstawałam, nawet gdy chodziłam spać tak pijana, jak wczoraj.

   Wygramoliłam się z kołdry i stanęłam na równe nogi. Głowa bolała mnie przez kaca, a światło raziło mnie w oczy. Podeszłam do okna i zasłoniłam żaluzje. No, teraz lepiej - pomyślałam sobie.

   Wyszłam z pokoju i powędrowałam korytarzem do kuchni. Koniecznie muszę wypić kawę i łyknąć jakieś tabletki przeciwbólowe. Kiedy weszłam do pomieszczenia, ku mojemu zdziwieniu siedziała już tam moja przyjaciółka na wpół przytomna, rozłożona na stole. Gdy włączyłam elektryczny czajnik, ona podskoczyła.

- Jejku! Mogłabyś przynajmniej uprzedzić, że tu jesteś - powiedziała do mnie.

- Sorry, teraz będę za każdym razem krzyczała, że przechodzę do innego pokoju - mruknęłam. Zawsze jak coś mnie boli, a w szczególności przy kacu, jestem nie przyjemna.

- Tak będzie lepiej - odparła i znowu położyła głowę na stół. Oparłam się o zlew i skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Co Ci jest? - zapytałam unosząc brew. Odpowiedziała jakimś niezrozumiałym dla mnie warknięciem - Co? Nic nie rozumiem - uniosła głowę.

- Powiedziałam, że nie-ma-ta-ble-tek - zasylabowała - A ja umieram z bólu.

   Zerwałam się z miejsca i złapałam się za dudniącą głowę. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej mały koszyczek z lekarstwami. Wyrzuciłam wszystkie na blat i zaczęłam szukać. Jakieś na wątrobę, jakieś miesiączkowe, jakieś plastry ...

   Cholera. Faktycznie nie było.

   Przeklnęłam głośno i usiadłam na podłodze, trzymając się nadal za czoło.

- Kuźwa, muszę iść do sklepu - stwierdziłam i jęknęłam.

- Byłabym wdzięczna - odezwała się Cassie i znowu wylądowała na stole.

   Przeklnęłam ponownie i wstając, wyłączyłam czajnik. Udałam się do pokoju, aby szybko się ubrać.

***



   Małe dzwoneczki przy wejściu zakołysały się, dając krótką melodyjkę, gdy otworzyłam drzwi od pobliskiego sklepu. Głowa huczała mi coraz bardziej, więc złapałam się znowu za czoło. Nie wiem czemu tak zawsze robię, w końcu i tak jak trzymam się za nią, nie przestaje ona boleć.

   Powędrowałam do działu z lekami i zaczęłam szukać jakieś przeciwbólowej. Gdy znalazłam swoje tabletki, powędrowałam do kasy i zapłaciłam.

   Wyszłam i skręciłam w ulicę, aby udać się do kawiarni. Zadecydowałam, że wypiję kawę na mieście, nie chciałam jeszcze wracać do domu, gdzie przyjaciółka będzie teraz się na mnie wyżywać z powodu swego kaca.

   Otworzyłam drzwi i poczułam natychmiastowo zapach kofeiny i pączków. Brzuch od razu dał znać, że jest głodny. Stoliki o tej godzinie były prawie wszystkie zajęte. Przy kasie poprosiłam o kawe latte i donata, a gdy jasnowłosa dziewczyna mi je wręczyła, powędrowałam na koniec pomieszczenia, do jedynego, wolnego stolika.

   Rozsiadłam się wygodnie i torebkę położyłam na krześle obok. Ugryzłam kawałek i od razu żałowałam, że wzięłam na kaca coś słodkiego. Zemdliło mnie i z rezygnacją odłożyłam go na talerz. Popiłam ciepłą kawą i ponownie złapałam się za głowę. Wyjęłam z torebki tabletki, a po chwili na sucho połknęłam od razu dwie.

- Kac morderca nie ma serca - usłyszałam męski głos, a zanim zdąrzyłam zobaczyć do kogo należy, mężczyzna dosiadł się do mnie - Mam nadzieję, że panienka nie będzie miała mi za złe, jak na chwilę się dosiądę. Nigdzie nie ma wolnych stolików.

- Owszem, będę miała panu za złe - stwierdziłam oschle. On się krótko zaśmiał.

- Oczekujesz kogoś? - rozejrzał się po sali i uniósł brew. Ciągle na sobie nosił ten seksowny uśmiech.

- A żebyś wiedział - odparłam, zanim o tym pomyślałam. Cholera, teraz będę musiała udawać, że na kogoś czekam. A udawanie mi kompletnie nie wychodzi. Moja odpowiedź najwyraźniej go zaskoczyła.

- Dziewczyna czy chłopak? - zapytał się już bez uśmiechu.

- Nie interesuj się.

- No mów.

- Nie.

- Mów.

- Nie.

- Mów.

- Chłopak - odparłam w końcu, a po chwili zauważyłam, że bacznie mi się przygląda. Pare sekund później rozsiadł się wygodnie i znowu na jego przystojnej twarzy zagościł uśmiech.

- Bujasz.

- Nie.

- I co, będziemy tak dalej ciągnąć i się sprzeczać?

- Tak.

- Oj, daj w końcu spokój. Przecież widzę, że nie umiesz kłamać - powiedział spokojnie. Cholera, on nawet to widzi? - Poza tym serio będziesz mnie nienawidzieć ze względu na ten głupi zbieg okoliczności, że wybiegałem z firmy, a Ty akurat klękałaś przed drzwiami? Sorry, ale o ile mi wiadomo, zazwyczaj się nie klęczy na chodniku, a przede wszystkim przed wejściem do budynku.

- No i co!? - wybuchłam - Musiałam złapać kartkę, która i tak później mi przez Ciebie zwiała!

- Przeprosiłem przecież.

- No i co! To nie zmienia sytuacji.

- Sytuacja się już dawno zmieniła. Co chcesz w zamian, abyś o tym zapomniała?

- Muszę coś chcieć? A teraz sądzisz, że jestem materialistką!

- Ale...

- Wiesz co? Możesz się dosiąść. Ten stolik jest już wolny - odparłam z gniewem i zabrałam swoją torebkę - Dopij także kawę, oraz zjedz sobie to coś na talerzu.

- Przepraszam, nie musisz...

- Skończ - przerwałam mu gestem dłoni, na co najwyraźniej się zdziwił. Wypuściłam powietrze z płuc i poprawiłam bluzkę, aby się uspokoić. Po chwili dumnie podniosłam głowę i spojrzałam na niego - Do widzenia Panu - powiedziałam do niego i z tupotem wyszłam z kawiarni.

***



- Ten co Cie powalił na ziemię drzwiami? - pokiwałam lekko głową i upiłam łyk domowej kawy - No nie wierzę! Czemu mi nie powiedziałaś, że był w klubie?! Zaraz... - przyjrzała mi się uważnie - Czy wy... Ten, no... - Uniosłam brew znad szklanki, bo nie wiedziałam o co jej chodzi. Kiedy do mojej głowy przyszła pewna myśl, od razu się zakrztusiłam i wyplułam z pryskiem całą zawartość ust na podłogę.

- Cholera Ri! - warknęła na mnie i natychmiastowo wstała - Nie musiałaś od razu napluć na kafelki! - Podeszła do zlewu, wzięła szmatkę i mi ją rzuciła. Od razu ją złapałam i klęknęłam, aby wytrzeć - Czyli rozumiem, że nie?

- OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! To jest durny palant, który... - jest przystojny, ma nieziemski uśmiech, oczy...- ...który zajął mi dziś stolik w kawiarni!

- Byłaś w kawiarni? - Cassie uniosła brew.

- Ta, bo miałam ochotę wypić na mieście kawę - wzruszyłam ramionami - Ale cóż, ten frajer mi to uniemożliwił!

- Ale czekaj, bo nie rozumiem. Nienawidzisz go, bo ... Cie popchnął niechcący drzwiami i spadłaś na chodnik, tak?

- No i zwiała mi kartka z adresem!

- No tak, tak. I gniewasz się na niego, bo jest arogancki.

- Tak.

- I tępy.

- Tak.

- I chamski.

- Tak.

- I przystojny.

- Tak - Cassie się zaśmiała na moją odpowiedź, a gdy wstałam już z podłogi dopiero doszły do mnie jej słowa. Od razu zaczęłam się wycofywać z odpowiedzi - Nie! No znaczy... No jest przystojny... Ale... To palant!

- Jasne - odparła niezainteresowana i zaczęła się głupio uśmiechać.

- Serio!

- No jasne - powtórzyła i mrugnęła do mnie - Nie wiem czy wiesz, ale znam Cie od małego i to doskonale. I wiem o Tobie wszystko. Także o tym, że jeżeli jakiś chłopak jest przystojny, od razu go nienawidzisz.

- Nie prawda! - sprzeciwiłam się.

- Jak to nie. To wszystko zaczęło się od pierwszej liceum, gdy ten ... Jak mu było...

- Travis.

- Właśnie! Teylor. Gdy się z nim przespałaś, z największym przystojniakiem w całej szkole myślałaś, że będziecie ze sobą do końca życia. A on zerwał z Tobą następnego dnia.

- Ałć. Nie musiałaś przypominać - spiorunowałam ją wzrokiem.

- Ale taka racja! Patrz. Po nim wybierałaś sobie chłopaków idealnych. A wiesz, że idealnych nie ma. Ponadto wszystkie ciacha, które chodzą po świecie, odgradzasz wielkim murem.

- Nie?

- Tak i proszę, nie kłóć się. Idź się z tym przespać, a gdy wstaniesz porozmawiamy o tym znowu.

- Ale mi się nie chce... - przerwała mi gestem dłoni i powędrowała w stronę swojego pokoju.

- Ale mi się chce spać. Dobranoc. Kocham Cie siostrzyczko - powiedziała i zamknęła za sobą drzwi.

   Przewróciłam oczami i podążyłam do swojego łóżka. Ułożyłam się wygodnie, a po chwili, kiedy myślałam, że w ogóle nie zasnę, zapadła ciemność.



________________________________

Miałam dodać pod wieczór, ale stało się coś dziwnego i w oka mgnieniu napisałam do końca rozdział.
Jak się pewnie domyślacie, w następnym rozdziale będzie sen :)
I mam już pomysł jaki to będzie^^

Komentujcie szczerze i obserwujcie :)
Komentarze motywują do dalszego działania.
 
 
MIŁEGO WEEKENDU !:)

14 komentarzy:

  1. No, ja już nie mogę się doczekać tego snu;)
    zapraszam: fantasy-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, tak jak poprzednie ;) Czekam na sen! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! :D
    w jednym miejscu chyba przed oraz postawiłaś przecinek, który nie powinien tam być. Albo mi się przewidziało.
    sorry, że dziś tak krótko, ale obczajam GIMPa. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Milusio :3
    Jedna uwaga. To nie list. Nie musisz pisać "cię" z dużej litery ;)
    Podoba mi się. Lubię tego gościa, chociaż wciąż zastanawia mnie, jak go nazwiesz :p
    Ogółem: Kocham twoje opowiadanie. W internecie jest tylko kilka takich, którymi się tak jaram. Czuj się wyróżniona xd
    Pozdrawiam, Karo

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie ;) Naprawdę twoje opowiadanie tak wciąga, że nie można się oderwać :P
    Podobała mi się ta sytuacja w kawiarni :P Kroi się niezły romansik.

    Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z przyjemnością zrecenzujemy twojego bloga , jeśli tylko dodasz link do naszego bloga. Pozdrawiam LMKY

    czyste-szablony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. No to dawaj. ;)
    Z miłą chęcią przeczytam więcej. :)
    Pozdrawiam, Reia.
    http://anioly-nie-gryza.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  9. za cudownego bloga i świetne opowiadanie nominuje cie do Versatile Blogger Award :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawie! Masz przyjemny styl, a właśnie taki lubię. Fabuła boska, ale czemu Ri odrzuca tego gościa? :) No, przekonamy się. Nie chcę zapeszyć :) Mam małą uwagę, co do pisania dialogów. Poczytaj trochę o tym:
    -No jasne - powtórzyła - powinnaś postawić kropkę na końcu zdania, a potem dopiero "-powtórzyła."
    Pozdrawiam i zapraszam do sb.
    Liver

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, mam nowego bloga o podobnej fabule. Serdecznie zapraszam. Jest dalej o Sylwii, Kamilu i Łukaszu. Zmieniłam go, bo namieszałam w całej fabule.
    http://my-world-you.blogspot.com/

    Bardzo podoba mi się twój styl pisania. Wszystko jest takie tajmenicze, ale zarazem zachowania potoczne. Kocham Twojego bloga ! ; D

    OdpowiedzUsuń
  12. Szykuje się na serio fajna historia. Wiesz co, tak sobie pomyślałam podczas czytania tych mnóstwa dialogów, że to byłby fajny serial telewizyjny heh.
    CO SIĘ STAŁO?
    Piszesz prawie same dialogi i to jest błąd, bo to brzmi jak scenariusz, a nie opowiadanie i to jeszcze pierwszoosobowe :( Sorki za krytykę, ale wydaje mi się, że jesteś dobra w pisaniu i po prostu stać Cię na to, by pisać lepiej. Zaznaczam, że w tym rozdziale, choć fabuła i zwroty były ciekawe :), to zawaliłaś w formie (może forma to złe określenie, ale wypadło mi z głowy TO słowo) :(
    Mam ufność, że snem [nn] zrekompensujesz ten rozdział.
    Ps.:Nie masz mi za złe, że wytknęłam ci błędy? Ale zrozum, że staram się być szczera.
    Pozdrawiam Evelyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie mam!
      Dziękuję, że jesteś ze mną szczera. Za szczerość jestem wdzięczna. :)
      Oczywiście postaram się poprawić. A jeżeli mówię, że się postaram, to serio będę chciała od następnych rozdziałów poprawić błędy :)
      Jeszcze raz dziękuję za poprawki.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  13. Ojej.. Czekam na kolejny rozdział ze snem. I kurcze mam taką cichą nadzieję.. nie ważne, nie chce zapeszać xD
    On jest taki słodki i kurcze ile ja bym dała za takiego przystojniaka .. Mm.. <33
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział <33
    http://the-wings-to-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń