czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 7


  

________________










________________________



   Ale w końcu cele charytatywne są ważniejsze, niż mój egoizm.

   Złapałam jego rękę, a on szerzej się uśmiechnął.

   Dobra, tym razem wygrał.

- Mam nadzieję, że dużo zarabiasz. - oznajmiłam z chutrym uśmiechem, a on znowu się zaśmiał.

- Powiedzmy, że dostatecznie dużo. Więc może zaczniemy od tego sklepu? - zapytał i złapał mnie za rękę, prowadząc do pomieszczenia.

   Byłam tak zszokowana tym gestem, że aż otworzyłam usta ze zdziwienia. Poczułam się teraz, jakby nasze energie życiowe, które znajdują się w całym ciele, się połączyły. Jego dłoń była tak dopasowana do mojej, że aż przez chwile myślałam, że Ktoś u góry robi ludzi na wymiar.

- Jaki kolor byłby najodpowiedniejszy? - zapytał, gdy stanęliśmy na środku eleganckiego sklepu o nazwie 'Elegant'

   Przełknęłam ślinę, bo w gardle uformowała mi się gulka. Odchrząknęłam i stanęłam jak na baczność.

- Moim zdaniem szary.

- Czemu? - zapytał zainteresowany moją decyzją.

- Podkreśli twoje oczy... - odpowiedziałam zanim ugryzłam się w język. Cholera - ... No i... Sprawisz wygląd poważnego biznesmena, który... będzie na luzie? - bardziej zapytałam, niż stwierdziłam.

   Jestem z tych osób, które na poczekaniu nie umieją wybrnąć szybko ze swej upokarzającej sytuacji. Taka jestem i właśnie teraz zaczęłam samą siebie przeklinać w myślach. Jaka ja durna...

   Nieznajomy zaczął się śmiać.

- Bardziej odpowiada mi stwierdzenie, że podkreśli moje cudowne oczy. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie.

   Zaraz, zaraz. Ja nie powiedziałam, że ma cudowne oczy. On sobie to wymyślił i dodał. Prawda?

- Ja nie powiedziałam, że cudowne. - odparłam cicho.

- Uważasz w takim razie, że mam brzydkie? - uniósł brew i się zaśmiał ponownie.

   Cholera, na to pytanie mu nie odpowiem. Znając siebie, niedługo będę musiała schować głowę w piasek i zejść pod ziemie. Nagle poczułam, że me policzki płoną. Cholera.

   Rozejrzałam się po sklepie, aby znaleźć jakąś wymigującą odpowiedź. Zauważyłam idealny szary garnitur z daleka. Idealny do zmienienia tematu.

- Może ten? - pokazałam palcem, a on spojrzał w tamtą stronę.

- Aby sprawdzić, trzeba przymierzyć - odpowiedział i pociągnął mnie za sobą.

    Nieznajomy zawołał sprzedawczyni, która szybko przybiegła. Dopiero teraz zauważyłam, że przygląda mu się z takim porządaniem, że aż z miłą chęcią bym ją wyśmiała. Tępota ludzka zauważając piękno zewnętrzne.

   Powiedział jej, że chce mieć garnitur na wymiar i pokazał jej ten krój, który mu wybrałam. Ona pobiegła szybko po miarkę i nakazała, abyśmy podeszli do przymierzalni i ona zmierzy jego wymiary. Spojrzał się na mnie.

- Potowarzyszysz mi, prawda? - zapytał z uśmieszkiem. Cholera, ma go wyćwiczony do perfekcji.

- Zwariowałeś chyba. - odparłam lekko zdenerwowana. Nie zamierzam go oglądać, jak jakaś typiara go dotyka, a on się nią jara. Obrzydliwe...

- Czemu? Obiecałaś mi towarzyszyć i wybrać odpowiedni.

- Ale to się nie wiąże z tym, że muszę cie non stopen oglądać.

- Wiąże się, wiąże - uśmiechnął się i znowu mnie pociągnął w stronę przymierzalni.



***

   Stał na niewysokim, brązowym podeście a dookoła były lustra. Mała blondyneczka z miarką zmierzała jego bicepsy zajarana, a on tylko patrzał się na mnie w odbiciu.

- Mógłbyś przestać? - zapytałam poirytowana.

- Przestać z czym? - uniósł brew.

- Z gapieniem się.

- Nie lubisz, jak ktoś Ciebie podziwia? - zapytał ze zdziwieniem.

   Na me policzki wpłynęły zdradzieckie rumieńce. Spuściłam głowę speszona i zaczęłam bawić się swoją czarną bransoletką.

- Nie. - powiedziałam cicho.

- Dziwne, powinnaś do tego przywyknąć. - podniosłam głowę, aby sprawdzić czy przestał się patrzeć. Oczywiście tego nie zrobił i nadal przenikał mnie wzrokiem. Poczułam się naga. Nawet nie wiem czemu...

   Jasnowłosa kobietka teraz uklękła i zmierzyła jego obwód w pasie. Nawet na nią nie spojrzał mimo, że wszystkie swoje ruchy robiła tak seksownie, jakby chciała się wpakować do jego łóżka. Prychnęłam z pogardą.

- Co Cie tak bawi? - zagaił ze śmiechem.

- Nic. - odparłam zbyt szybko i znowu spuściłam głowę.

- No dobrze. - odezwała się sprzedawczyni i wstała - Na Pana szczęście chyba mamy idealny rozmiar garnituru. Zaraz przyniosę. - powiedziała i pognała w kierunku wieszaków.

   Nieznajomy uniósł brew, jakby był czymś zdziwiony.

- O co ci chodzi? - zapytałam.

- Nic. - odparł i odwrócił ode mnie wzrok. Zszedł z platformy i podszedł do mnie - Jaki lubisz kolor? - zapytał znienacka. Wstałam zszokowana tym pytaniem i cofnęłam się krok w tył, bo nasze twarze były za blisko siebie. Wpadłam na krzesło i musiałam przytrzymać się ściany.

- Różne. W zależności. - powiedziałam cicho.

- Od czego?

- Od nastroju, sytuacji.

   Kiwnął powoli głową i nadal przenikał mnie wzrokiem. Od tego intensywnego spojrzenia zakręciło mi się w głowie i wbrew sobie usiadłam. Serce waliło mi jak oszalałe, jakbym właśnie przebiegła maraton.

- Podaj swój adres. - powiedział i wyjął z kieszeni spodni swój telefon.

- Po co Ci? - zapytałam zdziwiona.

- No chyba muszę Ci przesłać suknię na tę imprezę charytatywną.

- Co?! Ja nigdzie nie idę!

- Jak to nie? A jak sprawdzisz ile wyłożę kasy? - zaśmiał się.

- Uwierzę na słowo? - odpowiedziałam pytaniem. Od razu spojrzał na mnie z powagą i przechylił głowę marszcząc brwi.

- Słucham? - otworzył lekko usta, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale się powstrzymał.

- Uwierzę ci na słowo. - powtórzyłam.

- Nie lubisz mnie, a mi uwierzysz? O niee... -sprzeciwił się i pokręcił głową - Musisz zobaczyć, aby się przekonać, że nie jestem takim draniem, za jakiego mnie masz.

- Słucham? - zapytałam tym razem ja.

- Wiem za kogo mnie uważasz. I to bezpodstawnie. - patrzył na mnie uważnie - Dobra. Może zaczniemy od początku. Ok?

   Nie odpowiedziałam, bo nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi. Zanim się zorientowałam, stanęłam na nogi i złapałam jego rękę, którą właśnie wyciągnął przed siebie.

- Jestem Ashton.

- Rebecca - przedstawiłam się i patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana.

- Zechcesz pójść ze mną na imprezę charytatywną?

- Nie mam pieniędzy - oznajmiłam cicho.

- Ja mam. Ja stawiam. Ja ci wszystko kupię.

- Nie... - chciałam się sprzeciwić, ale mnie powstrzymał.

- Proszę. - w jego oczach ujrzałam takie pragnienie, taką prośbę, że aż serce mnie ukuło.

   Stałam nadal zahipnotyzowana i zamiast myśleć nad jego propozycją, zapatrzyłam się w jego cudowne, szare oczy, którymi przenikał całe moje ciało. Kiwnęłam lekko głową, a on delikatnie się uśmiechnął. Spojrzałam się na jego usta, które się przybliżały. Były tak idealne, że czekając na ich dotyk, skręcało mnie w żołądku. Czas spowalniał i czułam się, jakbym czekała w nieskończoność. Poczułam między nami więź, jakby los wyznaczył nam ścieżkę, aby razem nią kroczyć. Nadal trzymałam jego dłoń, po której przeskakiwały teraz iskry, wyładowania energii.

  Kiedy już mieliśmy zatonąć w pocałunku, rozbrzmiała moja komórka.

  Podskoczyłam jak oparzona i wyciągnęłam z kieszeni urządzenie, aby zobaczyć kto dzwoni. O cholera! Zapomniałam o przyjaciółce!

  Spojrzałam na Ash'a, który cofnął się o krok. Widać było, że był tak samo zdziwiony zaistniałą sytuacją, jak ja.

   Nacisnęłam zieloną słuchawkę i wysłuchałam, jak Cassie na mnie krzyczy.


_______________________________________________

No i jak się podoba? Znacie już jego imię (nawet zapomniałam, że go nie nazwałam xd) i pierwszą scenkę mamy zaliczoną. Wiem, że za szybko, ale mam co do tego plany ^
Jeżeli macie ogólnie pytania jakieś, w 'o autorce' macie mój nr gg :)
Nie wiem kiedy dodam następny, ale podejrzewam, że za parę dni. Muszę popracować nad moim drugim blogiem, bo go trochę zaniedbałam :p 

A więc komentujcie, obserwujcie :)

10 komentarzy:

  1. super!
    pomiędzy Rebeccą a Ashtonem zrobiło się naprawdę gorąco. :)
    już myślałam, że się pocałują, a tu zadzwonił telefon.
    Dobrze, że Rebecca jednak zgodziła się pójść z nim na ten bal.
    ciekawa jestem - skoro nie lubi zakupów, to chyba będzie dla niej męczarnią, kiedy będzie musiała kupić nową sukienkę. :)
    ciekawe co będzie dalej,
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że coś im przeszkodzi :D (Mogę robić za medium xD)
    Chcę więcej! Bierz się do pisania! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od adresu, który jet chwytliwy i łatwy do zapamiętania. Zaintrygowałaś mnie tym. Nie znoszę, kiedy belka jet powieleniem adresu, tak więc nie będę się rozpisywać. Nagłówek prosty, minimalistyczny, co bardzo cenię. Niezbyt pasuje tu tło, ponieważ strasznie się wyróżnia. Zmieniłabym na coś jednolitego.
    Pomysł masz bardzo interesujący, jednak z dopracowaniem jest troszeczkę gorzej. Czasem nie potrafiłam połapać się, co jest snem, a co rzeczywistością. Początkowo akcja była nudna, lecz w dwóch ostatnich rozdziałach wszystko się zmieniło. Mam nadzieję, iż teraz coś zacznie się dziać, a potem trochę zwolnisz tempo, by tak nie słodzić. Wyłapałam kilka błędów ortograficznych. Niekiedy blogger lub Word podkreślają pomyłki, więc nie wiem, dlaczego takie coś się pojawiło. W niektórych zdaniach brakuje logiki, ale po głębszym zastanowieniu da się wszystko zrozumieć. Największy kłopot sprawia ci interpunkcja. Bardzo często zdarza się, że nie rozdzielasz zdań złożonych. Poza tym przed czy, ani, oraz nie stawiamy przecinka, chyba że kilka razy powtarzasz ten wyraz bądź jest to zdanie złożone. Czasownik w formie osobowej z cząstką by piszemy łącznie. To chyba wszystkie błędy, jakie wyłapałam. Fabuła jest dość interesująca, więc doradzałabym popracowanie nad poprawnością, żeby łatwiej się czytało. Niemniej jednak jeszcze kiedyś tu wpadnę.
    Pozdrawiam, Finis. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo <3 Bardzo mi się podobało! Między tą dwójką rodzi się coś pięknego i myślę, że mimo to, nie będzie to takie łatwe. No cóż, czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie, nie czemu zadzwonił ten telefon?! :D Cudne i zapraszam na 9 rozdział http://przeznaczeniezakazane.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie, ślicznie, po mistrzowsku.
    Jedyne co mnie zdenerwowało w tym fragmencie to słowa slangowe typu "zajarana" Grry. Tak się nie pisze -.-
    No. Poza tym jest niesamowicie. Wreszcie wiem jak ma na imię! Hurra! Widzę Ashton, myślę Kutcher :p
    Reasumując: LOVE IT ♥
    Zapraszam do siebie: http://bo-nadzieja-zawsze-umiera-ostatnia.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Karo

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku dzisiaj muszę wcześnie spać, bo o 3 rano wyjeżdżam, ale i tak nic nie powstrzymało mnie od przeczytania :D
    Rozdział spoko, ale krótki ;)
    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo podobają mi się twoje opowiadania. Pomiędzy nimi zrobiło się naprawdę gorąco. Nie spodziewałam się tego, że zadzwoni telefon. Masz talent!
    Z pozdrowieniami
    mimzi123455
    http://fjuuu-bzdziu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Matko, matko, mateńko ! Genialne ! <3 KOCHAM TO OPOWIADANIE ! Ashton? :3 Dodasz ich zdjęcie > :D

    OdpowiedzUsuń
  10. O jeejkuu !!!
    W końcu czytam to opowiadanie i takie rzeczy się tu dzieją. Kocham jak piszesz !!!
    Jejuńciu mieli się pocałować i tu ten telefon .. och.. no trudno xD
    Fajnie by było gdybyś dodała jego fotkę albo coś bo na razie wyobrażam go sobie jako mega seksownego modela w garniturku z 2 dniowym zarostem.. mr..
    hehe <33

    OdpowiedzUsuń