środa, 8 maja 2013

Rozdział 10








______________________




Sukienka Rebecci



***

- Co tak szybko?- zapytała moja mama, gdy weszłam do sklepu. Poszłam szybko na zaplecze, aby odnieść torebkę. Podchodząc do niej, do kasy, ucałowałam ją w policzek. Nie było klientów, zawiało pustką.
- Szybko? - zdziwiłam się. - Myślałam, że dłużej mnie nie było. Wypiłam jeszcze kawę u niej, w nowej pracy.
- Czyli dostała się? - zaciekawiła się, a w jej głosie słychać było podekscytowane.
   Oczywiście, że się dostała. Gdyby wiedziała o tym palancie, że go znam, a teraz jest jej szefem... Poczułam napływ gniewu. Czy Cassie dostała posadę, ze względu na moje znajomości? Odpowiednich pracowników powinno się dobierać rozsądkiem, a nie tym czymś w spodniach.
- Tak. - rzekłam poirytowana.
- Jak super! - podskoczyła z radości, ale gdy zauważyła mój wyraz twarzy, od razu przerwała swoją ekscytację - Kochanie... Ty się... nie cieszysz?
   Uniosłam głowę i spojrzałam na nią niepewnie. Oczywiście, że się cieszę. Ale przy takich okolicznościach...
- Oj, mamo. Daj spokój. Jasne, że się cieszę. Ale... - przerwałam. ''Ale...'' co? Co chciałam powiedzieć? Nic, co ma wspólnego z tym osłem.
   Opamiętaj się, dziewczyno- powiedziałam do siebie. Zachowuję się jak jakaś gówniara. Czemu czuję niechęć do tego faceta? Przecież on stara się być dobry...
   Ale jest facetem. Przystojnym facetem, który za każdym razem wyciąga swoją broń, aby zniewolić kobiety. Do tego popisuje się własnymi zarobkami, czy...
- Ale co? - dociekała mama.
- Ale nic. - naburmuszyłam się. - Nic mamo. Wracam do pracy.
   Stanęłam przy kasie i patrzałam się na przestrzeń. Mam nadzieję, że ten dzień szybko poleci. A jutro... Jutro muszę być na tej zasranej imprezie charytatywnej.

***

    Weszłam do mieszkania i się rozebrałam. Powędrowałam od razu do kuchni i postawiłam torebkę na stole, razem z kluczykami od samochodu.
   Miałam dzisiaj dość. Wybiła godzina 19.00, a moje nogi plątały się, jakbym była pijana. Usiadłam na krześle z rezygnacją i spojrzałam na sufit. Ze smutkiem oznajmiłam, że trzeba maznąć go jeszcze raz białą farbą. Były zacieki, które teraz mnie denerwowały.
   Klientów nie było dziś za dużo, a jak już ktoś przyszedł, ciągle pytał się o cenę. W końcu wybierał sobie jakieś duperele za grosze i wychodził zachwycony. Jutro będzie tak samo.
Cassie wyszła ze swojego pokoju, strasznie uradowana. Podskokami, jak mała dziewczynka, powędrowała do mnie i ucałowała mnie w policzek.
- Cześć kochana! Nie wiem czy wiesz... - otworzyła lodówkę i wyjęła z niej wino - Ale dzisiaj świętujemy!
   Przewróciłam oczami i się uśmiechnęłam rozbawiona. Właśnie alkoholu mi dzisiaj brakowało. W tej chwili chciałabym upić się i położyć się spać, by zapomnieć o wszystkim innym.
   Przyjaciółka otworzyła szafkę i wyjęła z niej dwa kieliszki. Z szuflady wyjęła korkociąg i wręczyła mi go, abym otworzyła butelkę. Jak zawsze zresztą...
   Oderwałam nalepkę i wkręciłam przyrząd w korek. Po chwili, gdy zaczęłam już ciągnąć, z trzaskiem wyciągnęłam. Podałam jej wino, a ona wlała do naczynek.
   Wstałam, aby wznieść toast.
- Za twoją nową pracę... - zaczęłam.
- ... Oraz za twojego przystojniaka. - Zanim zdążyłam ją skarcić, puknęła nasze kieliszki i upiła łyk. Mrugnęła do mnie uśmiechnięta.
   Przewróciłam oczami i spróbowałam. Gorzki smak wleciał do mojego gardła, zostawiając nutę goryczy. Półwytrawne wino było moim ulubionym. Idealny na dzisiejszy wieczór.
- A więc... - zaczęła, gdy usiadłyśmy- Co ci w nim nie pasuje?
- W kim? - zapytałam, choć wiedziałam o kogo chodzi.
- Daj spokój, Ri!
- Jejku, Cassie. Po prostu czuję do niego niechęć...
- Ale śliniłaś się na jego widok. - oznajmiła, uśmiechając się do mnie chytrze. Uniosłam brew.
- Nie? Dziewczyno... Nie lubię go...
- Bo? - przerwała mi, a ja zmiażdżyłam ją wzrokiem.
- Bo tak. - nie zamierzałam już nic więcej powiedzieć. Dzisiejszy wieczór był strasznie nerwowy. Nie chciałam sobie go psuć jeszcze bardziej. - Cassie, kochana. Możemy przestać o nim gadać?
   Wzruszyła ramionami, ale nadal się uśmiechała. Usadowiłam się wygodniej na krześle, upijając kolejny łyk i zamknęłam oczy, relaksując się. Taka cisza dziś mi była potrzebna.
   Ale oczywiście po co cisza, jak ktoś zechciał teraz ją przerwać, dzwoniąc dzwonkiem? Zawyłam rozwścieczona i wstałam, podążając do przedpokoju ciężkimi krokami. Zajrzałam przez wizjer i zauważyłam tylko niewyraźną, męską postać w zielonej czapeczce. W ręku trzymał karton z niewyraźnym logiem firmy. Cholera! Zapomniałam, że dziś kurier miał być. Serce biło mi jak oszalałe. A więc nie zapomniał mi jej wysłać...
   Cassie stanęła za mną, kiedy odkluczyłam drzwi. Otworzyłam je, a mężczyzna podniósł głowę.
- Cholera. - powiedziałam na głos, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
   Współlokatorka zaśmiała się za moimi plecami.
- Wystarczy Ashton. - powiedział i wszedł do środka, nie pytając się o zdanie.
Zdjął czapkę, a jego brązowe włosy potargał natychmiastowo. Miał na sobie, ku mojemu zdziwieniu, komplet szarego dresu i do tego białe adidasy. Nie wyglądał już jak seksowny biznesmen, który zalicza wszystkie sekretarki. Teraz wydawał się niegrzecznym, 'luzackim' chłopcem. Tak czy siak wypadało na jedno.
   Uśmiechnął się szeroko do nas i wręczył mi pudełko.
- Co to? - zapytałam głupio i od razu palnęłam siebie w myślach. A co innego może tam być idiotko?!
- Sukienka i buty. - oznajmił zachwycony. Miał wyraz twarzy jak małe dziecko, które było w wesołym miasteczku. Oczy jego świeciły mocno, najwyraźniej był bardzo szczęśliwy.
Spojrzałam się na wielkie, beżowe pudło. Było trochę ciężkie i kusiło mnie, aby otworzyć. Ale nie chciałam przy nim.
- Przymierzysz? Bo nie podałaś mi swojego rozmiaru i... - przerwał, jakby zapomniał co miał powiedzieć. - ... i na oko wziąłem. Na wszelki wypadek jeszcze można wymienić.
   Spojrzałam na niego i od razu żałowałam. Znowu zaczął przenikać mnie wzrokiem, przez co zrobiło mi się słabo, ciepło i ... Co ja właśnie mówiłam? O czym on mówił? Spojrzałam na swoje ręce, gdzie trzymałam karton. A tak... O sukience mowa.
   Kiwnęłam lekko głową i poszłam szybkimi krokami do łazienki. Przed zamknięciem drzwi usłyszałam jeszcze, jak Cassie zaprosiła go do kuchni na wino.
   Usiadłam na ubikacji i przyglądałam się pudełku, które ciągle było zamknięte. Dopiero teraz zauważyłam(jakim sposobem mogłam nie zauważyć?), że jest zawiązane różową wstążeczką. Uśmiechnęłam się wbrew woli. Jakie to słodkie.
   Otwierając, nie bardzo wiedziałam co myśleć. A jak mi się nie spodoba? Przecież nie umiem kłamać, ani udawać. Ale jeżeli asystent wybierał... Zaraz. Powiedział, że na oko wziął. Czy to znaczy, że jednak pofatygował się i poszedł sam kupić?
   Rozwiązałam powoli kokardkę, która od razu poleciała mi na kolana. Z trzęsącymi się dłońmi podniosłam wieczko i aż serce stanęło mi na ułamek sekundy. Przykrywka natychmiastowo pofrunęła, uderzając w ścianę i upadła na podłogę.
   W środku znajdowała się czarna, elegancka sukienka, z koronką. Zauważyłam, że nie posiada jednego rękawa, tylko ładnie jest wykrojona w dekolcie. Nie czekając dłużej, zdjęłam z siebie białą bluzę i jeansy, i od razu zabrałam się do przymierzenia.
   Nie zauważyłam nigdzie zamka, a więc musiałam założyć ją przez głowę. Jedną rękę wcisnęłam w koronkowy rękaw, a drugą przełożyłam przez materiał. Poprawiając sukienkę przypatrzyłam się jej długości. Była do połowy ud, a więc wybrał idealną dla mnie długość. Nie była ani za krótka, ani za długa. Klasyczna czerń idealnie mi pasowała, a rozmiar był dla mnie odpowiedni.
   Zajrzałam jeszcze raz do pudełka i wyjęłam z nich czarne buty na wysokim obcasie. Od razu przeraziłam się, gdyż nie chciałam się przy nim skompromitować. Znając siebie wywinę orła i to nie tylko na jego oczach.
   Mimo tego założyłam je, opierając się o wannę. Przybyło mi parę centymetrów i od razu przyszła do mnie nieproszona myśl, że będę mniej więcej na wysokości jego ust. Nie będzie musiał się schylać, aby...
   DOŚĆ! - przystopowałam siebie. Przestań o tym myśleć. Nic się nie wydarzy, a po tej imprezie urwie się nasz kontakt. Bądź twarda i nie oczaruj się nim. Zostaniesz zraniona, przecież dobrze o tym wiesz. Każdy facet jest świnią. W szczególności tacy przystojni...
- Jak skończysz, wyjdź się pokaż! - zawołała Cassie z kuchni. Otrząsnęłam się od razu z myśli i podeszłam do lustra.
   Idealnie podkreślała moje kształty, atuty. Przez obcasy wydawało się, że mam dłuższe i szczuplejsze nogi.
   Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do drzwi, aby wyjść. Ale w ostatniej chwili, zanim to zrobiłam poczułam, że nogi mam jak z waty. On tam jest, a ja jestem pół naga. Ciepło rozlało się po całym ciele, aż musiałam zrobić krok do tyłu. To dobry pomysł, aby teraz się przy nim TAK pokazywać?
   Raz kozia śmierć. Złapałam za klamkę.
   Gdy weszłam do kuchni, obojgu opadła szczęka. Zapanowała cisza, aż zachciało mi się śmiać. Pierwszy otrząsnął się Ash, odchrząkając.
- Wow... To znaczy... - błąkał się - Ładnie ci... Ładnie.
- Nooo... - potwierdziła przyjaciółka.
   Zaśmiałam się nerwowo i krótko z ich reakcji. Nie lubiłam być w centrum zainteresowania, a teraz niestety musiałam  w nim być.
- Obróć się. - nakazała Cassie, a ja poczułam, że rumieńce wpływają mi na policzki.
   Spełniłam polecenie i znowu zapanowała niezręczna cisza.
- Cudownie. - oznajmił cicho, a ja się uśmiechnęłam.



_________________________________________________
Może i nudno, ale cóż. :D
Osobiście nie podoba mi się ten rozdział. Ale musiałam umieścić tutaj naszego szanownego 'kuriera'. :) 
No i sukienkę. 
A więc jak wam się podoba? :) 
Nie wiem kiedy teraz dodam rozdział - zabieram się za naukę. :( 
12 dni do wystawienie proponowanych ocen -,-" 


PS. Zapraszam na mojego drugiego bloga:
serce-smierci.blogspot.com
Dobijam już prawie do zakończenia :D
(jeżeli skończę, będzie to moje pierwsze opowiadanie w życiu, które zakończyłam. I oczywiście, które jest długie xd )
Poza tym chciałabym wam oznajmić, że myślę nad wydaniem książki.
W wakacje będę się tym zajmowała, bo wtedy dostanę pieniądze. Nie wiem jeszcze czy będzie to któryś z tych opowiadań, czy wymyślę nowe.

9 komentarzy:

  1. Wydanie książki? Niezły pomysł. Przez chwilę też nachodziła mnie taka myśl, ale nie jestem zbyt dobra by się w to pakować.

    Rozdział świetny, chociaż jest kilka drobnych błędów.
    Nie ma co się rozpisywać, przede mną kolejne matury i trzeba brać się do nauki.
    Czekam na następny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam, zresztą wszystko co piszesz! Zazdroszczę Rebecce ;cc Też chciałabym być taka silna ,a zakochuję się w pierwszym lepszym ;[

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie. Rzeczywiście dużo się nie dzieje, ale idealnie Cię rozumiem. Też muszę się podciągnąć w nauce, a to ostatnia rzecz na jaką mam ochotę. A na dworze taka piękna pogoda ;/
    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Tutaj dawna Coconut z Gassate. Nasza ocenialnia podupadła, niestety. Założona została nowa z częścią dawnego składu pod adresem pola-elizejskie.blogspot.com . Jeśli wciąż jesteś zainteresowana oceną, śmiało! Nasze kolejki sa puste.

    OdpowiedzUsuń
  5. sukienka bardzo ładna, chociaż osobiście nigdy bym jej nie założyła - o jedno ramię za mało. :)
    hmm, co do rozdziału. to bardzo mi się podoba :)
    Ri dostała nową kreację. i chociaż nie umie (?) chodzić na szpilkach, to bardzo spodobała się Ash'owi. :)
    Cassie też dostała pracę.
    i wszyscy szczęśliwi :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudneee opowiadaniee ! : OO *.*

    http://thousand-mysteries.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówisz wydanie książki :D ? Super. Masz talent, więc powinno ci się udać. :)
    Pomysł z kurierem boski. Nikt by tego lepiej nie napisał :D
    Rozdział ogólnie fajny i jak zwykle mi sie podobał :) Można nawet powiedzieć, że bardziej niż inne :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej słodki, bardzo mi się podobało i jak dla mnie w ogóle nie był nudny, trochę się pośmiałam :) Czekam na następny:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny. Fajnie to rozegrałaś, a rozdział nie był nudny, był jak zwykle super.
    Czekam na kolejny i dokładnie cie rozumiem bo sama muszę poprawić oceny. No cóż.
    Książka powiadasz ? Z chęcią kupię. Masz talent do pisania. Ja też się zastanawiałam nad wydaniem ale nie wiem na czym to polega, gdzie mam się z tym udać i wg.. Więc na razie sobie odpuszczę jeszcze z tym moim "talentem" na pewno nikt tego nie przeczyta. No nic. Czekam na kolejny rozdział i życzę weny i cierpliwości przy nauce <33

    OdpowiedzUsuń